niedziela, 12 kwietnia 2015

Plecak

Jak pomóc dziecku, kiedy plecak zsuwa się z ramion

Nie wiem czy też macie takie doświadczenia/wrażenia, ale według mnie, niezwykle ciężko jest dostać odpowiedni plecak dla dziecka, zwłaszcza kilkulatka. Co mam na myśli mówiąc odpowiedni - przede wszystkim nieduży i lekki, wykonany z porządnych materiałów, w miarę trwały, a przede wszystkim wygodny dla dziecka, czyli taki, żeby nie spadał mu z ramion. 
W związku z tym, iż nie udało mi się zakupić plecaka o powyższych cechach, postanowiłam trochę dostosować to co znalazłam do potrzeb mojego synka.
Podstawą stał się zakupiony w Decathlonie prosty, nieduży plecaczek marki quechua http://www.decathlon.pl/plecak-10-l-arpenaz-niebieski-id_8207947.html#avantages. Plecak jest nieduży, ale moim zdaniem dla dziecka, które do szkoły nosi drugie śniadanie i piórnik, w zupełności wystarczy. Pojawił się jednak problem związany z suwaniem się plecaka z ramion. 
Postanowiłam poradzić z nim sobie następująco.

"Lifting" plecaka


Małych, przynajmniej z mojego punktu widzenia, ulepszeń dokonałam w 3 plecaczkach. Dwa z nich zakupione w sklepie Decathlon (jak na zdjęciu), trzeci, nie pamiętam skąd, trochę większy, ale poza tym dość podobny.
Aby plecak lepiej się trzymał zdecydowałam się na zamocowanie dwóch dodatkowych zapięć - jedno na wysokości klatki piersiowej, drugie w pasie. Powinny one zapobiec zjeżdżaniu szelek z ramion, ale również lepiej rozłożyć ciężar.




Zatem czego potrzebujemy:
Jako że plecak, z założenia przeznaczony dla dzieci i dorosłych miał wyjątkowo długie paski przy szelkach postanowiłam przyciąć je i wykorzystać. W przypadku trzeciego plecaka wykorzystałam zwykły pasek parciany szerokości 3 cm, w kolorze czerwonym, dopasowanym do koloru plecaka. Ostatnim elementem są sprzączki, zapięcia i ew. regulatory w rozmiarze dopasowanym do szerokości paska. 


Zamontowanie zapięcia w okolicy bioder jest banalnie proste i wiąże się tylko z odpowiednim założeniem klamry. Najpierw decydujemy, z której strony zamontować element stały (cześć A) i regulowany (cześć B).





Cześć A zapięcia montujemy przewlekając pasek przez otwór od góry, tak by podłożenie znajdowało się na spodniej części. Obie części paska możemy zszyć ręcznie lub maszyną. Część B zapięcia mocujemy przewlekając przez najpierw przez zewnętrzne oczko od dołu, a następnie górą, przez oczko wewnętrzne. Pozostała u dołu luźna część paska umożliwi regulowanie długości. Po złożeniu zapięć pasek zapięcia regulowanego podłożyłam, by zminimalizować ryzyko zsunięcia sprzączki. W jednym z plecaków (niebieskim) postanowiłam zapewnić możliwość regulacji z obu stron, poprzez zamontowanie dodatkowego regulatora po stronie części A zapięcia. Zamontowane paski prezentuje się następująco:
 

Mocowanie górnego zapięcia, na wysokości klatki piersiowej, wymaga nieco więcej pracy. Przede wszystkim należy dobrać wysokość na której umieścimy zapięcie. W przypadku plecaków quechua wybrałam wysokość, na której producent przewidział miejsce do trzymania kciuków. W drugim plecaku wysokość określiłam po założeniu plecaka, zaznaczając na szelkach wysokość pachy dziecka.




Podobnie jak w poprzednim przypadku pasek z jednej strony będzie stałej długości, z drugiej zaś regulowanej. Aby zatem zapewnić możliwość odpowiedniej regulacji, najpierw przygotowujemy pasek nieregulowany. W tym przypadku powinna wystarczyć długość ok 10 cm. Pasek regulowany powinien być dłuższy, w zależności od potrzeb nawet do 40 cm. Sprzączkę (części A i B) mocujemy jak w powyższym opisie. Paski z zamocowanymi zapięciami przyszyłam do szelek. Sposób przyszycia zależy od rodzaju szelek. W przypadku szelek posiadających paseczki do podtrzymywania kciuków, paski zamocowałam do tych właśnie uchwytów. Jeśli chodzi o drugi rodzaj szelek, postanowiłam zapewnić sobie możliwość łatwej zmiany miejsca zamontowania paska. W tym celu zszyłam pasek, tak by utworzył pętlę wokół szelki, a  następnie przeszyłam przez środek, wzdłuż pionowego szwu szelki.
Tak zamocowane paski na pewno sprawią, iż noszenie plecaka będzie dla dziecka chociaż nieco mniej uciążliwe.


W związku z tym, iż plecaki tego typu (quechua) okazały się być dość popularne wśród dzieci, postanowiłam również ułatwić mojemu synkowi odnajdywanie swojego plecaka wśród innych. W tym celu namalowałam na nim wybrany przez mojego synka obrazek wozu strażackiego. Do wykonania tego obrazka doskonale sprawdziły się dobrze kryjące farby do tkanin w pisaku firmy tchibo (https://www.tchibo.pl/farby-do-malowania-na-tkaninach-8-sztuk-p400028077.html).











Brak komentarzy:

Prześlij komentarz